Bromo jest chyba obowiązkowym punktem dla każdego odwiedzającego Indonezję – nie byłeś na Bromo, nie byłeś w Indonezji. Wulkan był pierwszym przystankiem w wycieczce przez Jawę na Bali. Małym busem z bagażami na dachu dotarliśmy do hoteliku położonego pod samym wulkanem. Po krótkim śnie pojechaliśmy jeepem do punktu widokowego Penanjakan (2770 m. n.p.m.) z którego wszyscy turyści obserwują wschód słońca. Tłum był tam niesamowity! Dobrze, że przyjechaliśmy na miejsce trochę wcześniej to udało mi się znaleźć słupek na którym mogłem położyć aparat, bo o rozłożeniu statywu można tam niemal zapomnieć. Pełni rozpaczy dopełnia siatka zasłaniająca widok. Oczywiście każdy mógłby nam zarzucić, że pojechaliśmy na wycieczkę zorganizowaną to mamy tłumy, no i że można było iść na wschód na krater gdzie też mielibyśmy więcej miejsca. Powiem tak wycieczki zorganizowanej ciężko było uniknąć, bo pod wulkanem wszystkie noclegi były zajęte. Sam wyjazd jeepem jest dość wygodną opcją – wygodną w stosunku do totalnie nieciekawej asfaltowej drogi na punkt widokowy – wyjście tam na nogach jest tylko sztuką dla sztuki. Widok roztaczający się z punktu widokowego jest naprawdę niezły, bo poza Bromo w oddali majaczy największy wulkan w Indonezji, czyli Semeru.
Po wschodzie musieliśmy się trzymać planu wycieczki i ruszyliśmy w dół jeepem, żeby po schodach (sic!) wyjść na krater położony na wysokości 2329 m. n.p.m. Na równinę przed kraterem dojeżdża się jeepem. Mamy tam wielki parking i całą masę turystów. Dla bardziej leniwych jest też opcja dojechania na koniu pod schody prowadzące na krater. Zamieszanie niesamowite, ludzi cała masa – naprawdę na ten krater to brakuje jeszcze windy, albo ruchomych schodów.
Sam krater całkiem fajny, szczególnie wydmy z wulkanicznego pyłu otaczające okolice tworzą ciekawe wzory. Mimo wszystko wyjazdem byłem bardzo rozczarowany. Po części to wina tłumów ludzi, barierek, schodów psujących widok. Poza tym pogoda mimo, że ładna była średnio fotogeniczna. W dolinie nie było śladu mgły, a chmury nad horyzontem uniemożliwiły złapanie najlepszego wschodowego światła. Trochę mnie rozwydrzyła wycieczka na Merapi, która była niesamowitym przeżyciem – no i czarę przelało ogólne chwalenie Bromo jako najładniejszego wulkanu w Indonezji, które tylko zwiększyło moje oczekiwania.